Monday 12 January 2009

England England...

No i po prawie miesiącu wróciłem na wyspy... Lądowanie było dość twarde no ale tym razem pilotowi się udało. Po zadziwiająco szybkiej odprawie paszportowej(UK jak wszyscy wiemy nie jest w strefie Schengen)i krótkiej podróży taksówką powróciłem do akademika... Drzwi do mojego mieszkania były przyblokowane pastą do zębów aby nie trzeba było używać klucza(bo w końcu nie po to są zamki i klucze, prawda?). Jeszcze parę kroków; przekręcam klucz i wchodzę do swojego pokoju. Jak to mówią home, sweat home, jeszcze tego samego dnia mijałem hordy pijanych Brytyjskich studentów, zza ściany leciało kiepskie techno i rap, a jedzenie było pozbawione smaku, i jak tu nie kochać UK?

To tak z retrospekcji, teraz czas na aktualności.

Rano zaryzykowałem i poszedłem na śniadanie do kantyny. Wybrałem Fried Egg with Bacon and 2 Toasts a do tego English Breakfast Tea oraz coś o nazwie Pure Orange Juice(From Concentrate). Rozkoszując się smakiem(a w zasadzie jego brakiem) bekonu, który był jednym wielkim kawałkiem gumy, zagryzałem przypalonego tosta. Herbata w kraju, który na świecie nosi miano herbaciarzy smakuje koszmarnie. Po śniadaniu i dotarciu na UNI, poszedłem do jakże lubianego banku NatWest aby dowiedzieć się, że od 1 Stycznia za prowadzenie rachunku będę ponosił opłatę w wysokości Ł2. Niby mało, ale z drugiej strony gdy otwierałem rachunek to był on darmowy...Tłumaczą to kryzysem...
Po jednym, jedynym tego dnia wykładzie udałem się do Guild of Students(po naszemu, związek studentów. Czytając Reutersa i popijając Carlsberga umiliłem sobie czas oczekiwania na koleżankę. Wychodząc z budynku Związku uderzyła mnie pogoda, którą jeden z dziennikarzy nazwał w taki oto sposób "The seasonal ’showers’ this year have had a monsoon-like intensity".
Obiad, choć ciut lepszy od śniadania przypomniał fakt, jak bardzo niedocenianą przez wielu potrawą jest zwykły schabowy...
No i tak siedzę już entą godzinę i dalej czytam Reutersa min. reportaże z Gaza City. Aha, wspaniały rząd JKM postanowił zablokować strony części Palestyńskich agencji prasowych(ahh ta słodka prewencja, aby tylko ludzie nie czytali jakis rewolucyjnych i niezbyt przechylnych rzeczy).
Kolejnym kwiatkiem jest decyzja firmy Cadbery, która postanowiła poinformować konsumentów, że w czekoladzie pełnomlecznej może znajdować się mleko. Cóż za rewolucyjna informacja! (za: Dziennik.pl )
Jak to w pewnej gazecie nazywają jest to postęp w postępie.
Choć biorąc pod uwagę co można znaleźć w pewnym Australijskim winie, taka informacja jest wręcz potrzebna( http://blogs.reuters.com/photo/files/2007/11/wine-img_0501.jpg)
I tym oto optymistycznym akcentem zakończę dzisiejszy wpis.
Cheers!

No comments:

Post a Comment